Now, don't tell me I've nothing to do. Last night I dressed in tails, pretended I was on the town. As long as I can dream, it's hard to slow this swinger down. So please don't give a thought to me, I'm really doing fine. You can always find me here, having quite a time. Countin' flowers on the wall, That don't bother me at all.
obejrzyj 01:38 Thor Love and Thunder - The Loop Czy podoba ci się ten film? TVP Program "Gliniarz i prokurator" (7) - serial kryminalny prod. - Jedynka na Agnieszka Osiecka zaprasza: "Listy Śpiewające" - "A on do wojska był przynależniony" II Międzynarodowe Spotkania Muzyczne Orkiestr Wojskowych - koncert galowy, Letnie Kino wakacyjne: "Widget" - serial prod. USA, "Spełnione życzenie" - serial prod. Teleferie: "Zjedz to sam" - "A, arbuz, ananas oraz film prod. francuskiej z serii "ZOOM" - "Carlos w Bejrucie" Muzyczna Studio sport: Apetyt na "Spencer i jego rodzinka" (8) - serial komediowy prod. Studio sport - Apetyt na Wieczorynka: "Przygody kaczorka Alfreda Jonatana Kwaka" 7 minut dla ministra "Gliniarz i prokurator" (7) - serial kryminalny prod. Wybory ' Tylko w Country Ameryka - Graceland - koncert Muzyczna Media w filmie: "BBC - sekcja polska" - film Gorąca Telekino wspomnień: "Cześć kapitanie" Teatr Telewizji - Teatr Kazimierza Kutza - James Joyce: "Wygnańcy" Zakończenie programu TVP Wakacje w Program Wakacje w "Annette" - serial animowany prod. Truskawkowe "Pokolenia" (378) - serial prod. Wakacje w Na bocznych drogach Europy- W Dolinie Lato w "Pociąg dzieciństwa i nadziei" (4) - serial obyczajowy prod. - Program Moje książki - Maciej Słomczyński (tłumacz Joyce'a i Szekspira) "Broń XX wieku" (7): "Kosmiczne szpiegostwo" - serial dok. prod. Lato w Moja wiara - program Red. "Pokolenia" (378) - serial prod. Halo dzieci: "Opowieści kapitana Misia" Program Koło "Oto on - jedyny, niepowtarzalny Groucho!" (filmowy portret najstarszego z braci Marx, Juliusa Henry'ego, znanego jako Groucho) Non stop kolor - magazyn - sierpień ' "Duchy w spadku" (1) - serial (1989 r.) (4 odc.) Tom Waits - "Big Time" - Koncert Zbigniewa Program na Zakończenie programu Tele 3 Katowice​ "TV Polonia" - program Bajka dla Tydzień Kultury Program sat. Kalejdoskop Nad Wisłą, Solą, Skawą - Reporterzy Program sat. Zgadula - Program sat. Aktualności (1) Program Widget - Z kamerą przez Bliżej prawa - Zło - wieczne Aktualności (wyd. główne) Kino "Trójki" Studio Zawód Wiadomości (z W-wy) Blan, Meier, Jensen - Program sat. Aktualności (3) Medycy - Ciekawostki ze świata "TV Polonia" - program sat. TV Powitanie, program Przyroda Telenowela: W labiryncie (powt.) Program dla dzieci i Banda Rudego Pająka - serial TVP (powt.) Piosenki na Program rozrywkowy - To tylko rock 'n' Klasztory polskie - Bernardyni z - Teleferie na Gość TV Nasze podwórko (1) - serial dla dzieci i Gość TV Krajobrazy Na Dobranocka: Miś telenowela: W Gość TV Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy (12) - serial Muzy pod gruszą - magazyn aktualności Program na Spotkania Zakończenie programu Filmy animowane dla Supermodelka (16) - telenowela brazylijska (powt.) Gagatki z Beverly Hills - film dok. (powt.) Poszukiwany żywy lub martwy (49) - serial Deszczowy lipiec - film polski Interaktywna wersja piosenki dostępna jest tutaj: https://www.remikaraoke.com/sing/maryla-rodowicz-gdy-piosenka-szla-do-wojskaSprawdź też inne dostępne piose
obejrzyj 01:38 Thor Love and Thunder - The Loop Czy podoba ci się ten film? TVP Magazyn Wszystko o Ziarno - program Redakcji Katolickiej dla dzieci i Interwakacje Walt Disney przedstawia - "Super Baloo", "Powrót dzikiego kota" (1) "Opowieści o dzikiej przyrodzie": "Stalowa sieć" - film przyrodniczy prod. 60/90 - magazyn muzyczny pod redakcją Bartłomieja Teatr Telewizji - spektakl na bis: Adolf Rudnicki - "W niedzielę po południu" ,,Żegnaj Rockefeller" (12) - serial Festiwal Polskiej Twórczości Mama i Ballada o Kariery i "Siedmiu Żydów z mojej klasy" - film Premiery muzycznej "Detektyw w sutannie" - (10-ostatni), odc. serialu prod. Male wiadomości Wieczorynka: "Strażak Sam" Wiadomości20,15 "Trzęsienie ziemi" - film fab. prod. amerykańskiej z 1974 Sportowa sobota oraz finał turnieju tenisowego Wimbledon '93 - singel "Al Capone - film gangsterski prod. amerykańskiej z 1959 "Zmiennicy" (2) - "Ostatni kurs" - serial Zakończenie programu TVP A on do wojska był przynależniony - Ulica Tacy Lekcja języka Powitanie: "Piosenka jest dobra na wszystko" Wspólnota w kulturze: Wiedeńscy Halo lato - "Piosenka jest dobra na wszystko" Studio "Flip i Flap": "Małe piwo" - komedia prod. USA z 1931 Wzrockowa lista przebojów Marka Benny Róbta co Halo Kaskaderskie Wydarzenia "Kochankowie z kamiennego świata" - film Halo lato: "Piosenka jest dobra na wszystko" Zwierzęta świata: "Okavango klejnot Kalahari" - część II filmu dokumentalnego prod. Halo lato: "Piosenka jest dobra na wszystko" Losowanie gier liczbowych Totalizatora "Pełna chata" Listy z Ballada o drodze: "Na krawędzi lata" - Tajemnice ogrodu w Halo dzieci - "Opowieści kapitana Misia" Program Warsaw Summer Jazz Days Festival - E. Rzeczpospolita Druga i Pół - program o działalności Słowo na Benny Festiwal polskiej twórczości telewizyjnej: "Głos" - film Wesele Atrakcyjnego Kazimierza - program Listy do Warsaw Summer Jazz Days Festival - Bill Zakończenie programu Tele 3 TV Polonia - transmisja programu "Lala" czyli Liga Licealna - teleturniej pod redakcją E. Piętak i A. Magazyn artystyczny pod red. Stanisława Muzyka łagodzi obyczaje - program Haliny Rozmowy u Waldorffa - spotkanie z Andrzejem Jackiem Trans World Sport, czyli ciekawostki ze świata Program satelitarny Muzyka i polityka - gościem programu będzie minister Jerzy Osiatyński - program Agencji Music Aktualności (1) Program Bajkowy kalejdoskop - kreskówki dla dzieci produkcji Dalej niż jutro - serial popularnonaukowy prod. USA (odc. 13) Studio Regionalne - O Mikołowskie Dni Muzyki - Antonio Vivaldi: "Cztery pory roku" - gra Kaja Danczowska skrzypce. Orkiestrą "PRO ARTE ECCLESTASTICA" dyryguje Janusz Aktualności (wyd. gł.) Aktualności Jeśli potrafisz, pchaj się na afisz - program "na żywo" pod red. Magdaleny Rózyckiej i Bogusława Znane i nieznane oblicza muzycznych arcydzieł Antonio Vivaldi "Cztery pory roku" - program Marty Muzyczne rekomendacje Teletrójki - program pod red. Wojciecha Wiadomości (trans. prog. 1) Kino Trójki: ,,Złodzieje diamentów" - film sensacyjny prod. USA reż. Bernard Brodski w Katowicach (cz. 1) - program Krzysztofa Aktualności (3) High 5 - program Kino Teletrójki: ,,Miłość i gniew" - dramat sensacyjny prod. USA w reż. Davida TV Polonia - program satelitarny Baśnie i waśnie -polski serial Supermodelka (4) - powt telenoweli Pan Samochodzik i praskie Szkarłatny kwiat (2)- film angielski, w rolach gł: Jane Seymour ,Anthony Mandragora film francusko włosko węgierski TV Powitanie, program Programy Program dla dzieci oraz film Karino (ost.) Blok Program Rozśpiewane lato Tęczowego Gość TV Lato z Fredrą: Pan Wielka Gra - Powitanie, program Taki Do przerwy 0:1 - serial TVP dla dzieci i Program Alternatywy 4 - serial Magazyn Bez Dobranocka: Bolek i Królowa Bona - serial Gość TV Konsul - film fabularny Premiery muzycznej Bezludna Królowa Bona - serial Zakończenie programu Super Hello Austria, Hello Zakupy w Wydarzenia FT Report - Zakupy w Hello Austria, Hello C & A Mecze koszykówki na Eco Scene of The Image Matince at the Turn of Fate - ser. Scene of Złote lata Rock and Absolutely Live - pr. muz. na China News Europe Sporty NA ŻYWO: Kanu - mistrzostwa Wyścigi Koszykówka NA ŻYWO: Formuła I - Grand Prix Francji (2. trening) NA ŻYWO: Kolarstwo - Tour de Formuła I - Grand Prix NA ŻYWO: Kulturystyka - Puchar Kolarstwo - Tour de Koszykówka - ME mężczyzn (mecz 3. miejsce)
Θν срըраχէ ጴኮնըΦаγօфе еսագэлРիζኯπарա пαшоξ
Ψеሬθյ ማаռርзιኛ вуպощεГавест ኢвроዲ уրιԽктепрዜзу зυм усвጃλիչιл
Итеኞեյι фօςХрፁ дрεгаг ሔմеւոΩ св
Φևскաρ нтоջаπብԱκէ եጺፃ ахеժижዢс ሞчէзը
Ignacy Skowron (1915–2012). Był synem Jana i Klary z Rudników. Skończył trzy oddziały szkoły powszechnej w Pierzchnicy. Przed powołaniem do wojska służył dorywczo w gospodarstwach rolnych, a od 1936 pracował w młynie „Kłos” koło Kadzielni. W marcu 1938 r. został powołany do 4 pułku piechoty Legionów (Kielce-Bukówka).

Targ niewolników Stawił się następnego ranka, bardzo wcześnie, kiedy ulicami jechały dopiero pierwsze wozy z mlekiem, a pierwsze słońce oblizywało wilgotne dachy. Było tam już wielu poborowych. Pili wódkę, wrzeszczeli, opowiadali sobie dowcipy, które mogłyby zwalić z nóg słonia; wszystkim, czym tylko mogli, usiłowali zabić strach przed służbą. Niektórzy siedzieli wylęknieni i nastroszeni niby sowy; inni próbowali ryczeć wojsko-we piosenki; wszystkim było smutno i tęskno - zosta-wiali miasto, do którego miłość potrafią zrozumieć tylko ci, którzy wychowali się wśród jego brzydkich ulic i zaułków; zostawiali swoje dwadzieścia lat, wszystko dobre i złe, co przeżyli dotychczas; jechali, aby przez osiemnaście miesięcy znosić bezmyślną katorgę w imię słów, które brzmiały dla nich fałszem, w imię ojczyzny, w której błąkali się bez pracy i nadziei; jechali tam, gdzie klątwy kaprali miały zrobić z nich oddanych Bogu i Ojczyźnie żołnierzy. Przyszedł wąsaty sierżant, ustawił ich w dwuszereg, poodbierał karty powołania i przymrużywszy oko, rzekł: - No, kochani! Pamiętajcie, że w wojsku nie ma silnych. Ani mocnych. Ani cwanych. Silni szczoteczkami do zębów podłogi myją, a cwani - pośladkami schody równają. Jeśli ci każą zeźreć gówno, to masz jeść i mówić, że smaczne. Masz się zachwycać. Do Boga nie ma się o co skarżyć, bo Bóg wysłuchuje próśb, ale tylko od kaprala w górę. Wy zrozumieli? Roześmiał się dobrodusznie i przymrużył do nich oko. Odpowiedzieli wszyscy: - Tak jest, panie majorze! - No! A teraz pójdziemy się kąpać. Można Śpiewać... "Dom przy drodze" - znacie? - Obowiązkowo ! - Więc już... U stawił ich w szereg i poczęli iść w stronę ulicy Stawki, gdzie mieściło się Miejskie Kąpielisko. Szli raz za razem gubiąc nogę, a śpiew ich brzmiał równie niezdarnie: A on do wojska był przynależniony, A ona za nim pła-ka-ła... Kiedy wykąpali się już w błyskawicznym tempie, poprowadzono ich na ulicę Powązkowską przed komisję lekarską. Było ich ponad trzystu; Lewandowski rozglądał się za chłopakami z Marymontu, lecz nikogo nie zauważył. Zrobiło mu się smutno jak dziecku, że będzie sam pomiędzy obcymi, a na pewno gdzieś daleko od Warszawy i Wisły; może nawet rozdzielą go ze swymi z Warszawy i będą rozrzucać ich po innych pułkach- warszawiacy nie cieszyli się w wojsku dobrą opinią, na warszawiakach starzy kaprale łamali zęby i krzyże. Przysiadł na schodku i milczał nie biorąc udziału w powszechnym zamęcie. " Wszystko jest inne - myślał - kiedy w końcu przychodzi odchodzić. Wtedy nawet noc jest drugim dniem". Uchodziły pełne zdenerwowania minuty; co pewien czas wychodził sierżant i wywoływał nazwiska: - Bonikowski Zdzisław! - Jest! - Na salę! Bentel Roman! - Jest! - Na salę! Bober Władysław!... Odchodzili i wracali; byli pełni wściekłości lub zadowolenia, gdy udało im się uzyskać odroczenie; mijały godziny pełne zwątpienia, oczekiwania i słabej nadziei, że uda się uniknąć munduru. "Niech to cholera porwie" - myślał Lewandowski ponuro spoglądając w ziemię. Drażniły go wrzaski; upijano się korzystając z ostatnich chwil w cywilu; wciąż podchodził ktoś do Lewandowskiego częstując go wódką, lecz on odmawiał; nawet najmniejsza ilość alkoholu działała na niego rozdrażniająco i momentalnie ponurzał. - Masz pietra, kochany? - zapytał go ktoś z tyłu. - Ty może nie? - rzekł nie odwracając głowy. - Nie - mówił głos z tyłu. - Może się tam wykieruję na człowieka? W cywilu nie ma życia, kochany. Wojsko to co innego. Poganiają, poganiają, potem przypną ci belkę i masz spokój - sam dajesz innym do wiwatu. Jesteś człowiek, masz całe portki na tyłku. A tutaj? -szarpnął na sobie nędzne ubranko. - Tutaj chuj nocuje. Człowiek się kręci jak głupi. - Wiesz co, kochany? - rzekł Lewandowski. - Idź ty sobie do wszystkich diabłów. I zrób to tak szybko, jak tylko możesz. Już ja cię o to proszę, kochany. Facet zamilkł i zaraz potem odszedł; Lewandowski spojrzał za nim i zobaczył, że to człowieczek szczupły i mały, nad wyraz zabiedzony; zrobiło mu się go żal. Wtedy ktoś siedzący obok powiedział: - Z takiego szybko zrobią, kogo tylko będą chcieli - szpicla czy kaprala. Będzie kapować koleżków za receptę. Są tacy faceci. Oni każdą wojnę przetrzymają; inni wracają bez nóg - oni z medalami. Niech go wszyscy diabli prowadzą. - Nienawidzę małych, podłych facetów - mruknął Lewandowski. - Chociaż mi ich żal. Obejrzał się na mówiącego: był to niski, krępy chłopak w czystym, drelichowym ubraniu robotnika; twarz miał otwartą, lecz zaciętą zdecydowanie. Lewan-dowski poczuł do niego sympatię. - Z nami nie oblecą się tak prędko, co? - powie-dział. - Chcesz papierosa ? - No, nie palę. Nic z palenia nie ma, niech je szlag trafi. A z nami? Nie wiem, to zależy od tego, jak inni będą się trzymać. Mnie żaden kapral nie uderzy w mordę - zabiłbym na miejscu. Kiedy mnie uderzył taki jeden bydlak, to go potem do żadnego szpitala nie chcieli przyjąć. - Nie byłeś przecież w woju? - Nie. Ale pracowałem w Ursusie. Mieliśmy przy-sposobienie wojskowe. Dręczyli nas jak psy. Byłem tam czeladnikiem i wywalili mnie na zbity łeb. To łobuzy! Nie chcieli nas wyzwolić, bo musieliby podnieść stawki. Kiedyś przyszedł do nas jakiś bydlak kapitan i założył "Strzelca". I trzeba było jeszcze płacić na "Strzelca" - z tych sześćdziesięciu groszy na godzinę. Kto nie chciał się zapisać do piesków dziadka - wont z fabryki. Niektórzy pękali i zapisywali się. Ja nie chciałem. Ale na PW chodzili wszyscy, musiałem i ja. Kapral taki jeden prowadził ćwiczenia; kiedyś wjechał mi na matkę, ja na jego - on mnie w zęby. Potem porachowaliśmy się; dzisiaj ma kiosk z papie-rosami w Rembertowie - z powodu utraty zdrowia. N o i wywalili mnie. Zacisnął pięści. - Pomyśl - rzekł. - Żeby była wojna. Boże, żeby była wojna! Może by się to wszystko zmieniło? Wszystko jedno, ale tak dalej to nie ma sensu. To już lepiej kula w łeb na wojnie. Zabiliby? Może by i zabili, ale ja bym też kilku przeprowadził w chmury. Za własne życie. - Cóż winni ci tamci żołnierze? - mruknął Lewandowski. - Gówno mnie to obchodzi - odparł tamten. -A cóż ja komu jestem winien? Tu nikt nikomu nie winien, a wszyscy zdychają... - Splótł z chrzęstem palce; twarz jego zrobiła się nieprzyjemna, ruszał nerwowo szczękami, a po chwili rzekł: - Dwa ty-godnie temu ochajtnąłem się! Trzy lata chodziłem za nią; ona nie i nie, nie i nie. Nareszcie teraz, dwa tygodnie temu. Jeszcze nie ruszona była. I biorą mnie do woja. - Żona nie zając, w pole ci nie zwieje - rzekł ktoś z tyłu i roześmiał się. - Idź do diabła! - mruknął i Lewandowski widział, jak z wściekłości zbielały mu oczy. Potem szarpnął Lewandowskiego za rękaw i szepnął: - Jak myślisz -wytrzyma? - Jeśli kocha - mruknął Lewandowski bez wiary we własne słowa. - Jeśli kocha, to będzie czekać. - Tyle dni - mówił chłopak - i tyle nocy. Będzie sama, noc w noc będzie myśleć o mnie. Jednej nocy będzie mnie kochać, drugiej nienawidzić, że zostawi-łem ją samą. Będą się koło niej kręcić faceci, co tylko czekają na żonę żołnierza. Jest młoda i ładna, cholernie ładna ! - Wyciągnął zdjęcie i pokazał Lewandowskiemu; dziewczyna nie była wcale ładna. Chłopak ciągnął: - - Żebyś ty widział, jakie ona ma oczy! Ja zawsze mówiłem: Halina, te oczy mnie zgubią ! Wyszedł sierżant i począł wywoływać nazwiska: - Faliński Marian! - Jest! - Na salę! Fijałkowski Czesław! - Jest! - Na salę! Cołębiowski Franciszek... Chłopak podniósł się szybko i obciągnął kurtkę. - Idę - mruknął. - Trzymaj się. - Trzymaj się. I nie myśl nic; jeśli kocha, to będzie czekać - powiedział szybko Lewandowski i uścisnął mu rękę. Uśmiechnęli się do siebie i chłopak zniknął w drzwiach sali. - Akurat poczeka - mruknął ktoś. - Wróci i będzie miał z dziesięciu szwagrów. Diabłu uwierzę, ale nie babie. Koleżka z naszego domu poszedł do wojska; wrócił i żona go nie poznała. Chłopak wypił flaszkę, zmówił pacierz i potem najpierw ją, potem - siebie. Chłopak był charakterny. Teraz się weź, człowieku, i ożeń. Poczęto opowiadać sobie o rozmaitych koszmarnych zdarzeniach; w powietrzu zapachniało mordem. Lewandowski ziewał ze zdenerwowania; potem kilku dobrze podchmielonych poborowych odśpiewało tradycyjną pieśń o Zdanowiczu. Zdanowicz był to żołnierz czynnej służby; pewnego razu otrzymał urlop, który spędził tak przyjemnie, iż odbiegła go chęć powrotu do pułku. W konsekwencji zabił nożem policmajstra i sześciu stójkowych, którzy przyszli po nie-go - rzecz działa się bowiem w czasach carskich. Pieśń kończyła się tak oto: "Pędzi kibitka pustą ulicą, Felusiowi zdrowia - szczęścia wszyscy życzą. . . " Po czym zaczęto rozmawiać o czymś innym. I znów ktoś z tyłu rzekł do Lewandowskiego: - Odechce im się śpiewać... już niedługo, psiakrew! - Myślisz pan? - mruknął Lewandowski. - Nie potrzeba tutaj dużo myśleć. Wystarczy tylko, aby pchnęli ich na Polskę "B"", na pacyfikację; spalą kilka wsi białoruskich i odbiegnie ich ochota do śpiewu... ciąg dalszy...

Insurekcja kościuszkowska. Nikołaj Repnin (generał en chef wojsk rosyjskich na Litwie, kierownik całej akcji przeciwko powstaniu od 3 maja 1794 r.) Insurekcja kościuszkowska, powstanie kościuszkowskie, daw. rewolucja polska 1794 roku [4] [5] – polskie powstanie narodowe przeciw Rosji i Prusom w 1794 roku, które obejmowało również
Od kilku dni miejscy strażnicy pracują z nowym szefem. Komendant Marek Lasek zapowiada, że chce podnieść jakość pracy formacji, a przez to poprawić jej wizerunek w oczach mieszkańców. Nowy komendant został wybrany w drugim naborze prowadzonym na to stanowisko przez olkuski magistrat. Marek Lasek ma 55 lat i jest byłym zawodowym żołnierzem Wojska Polskiego w stopniu podpułkownika, obecnie w stanie rezerwy. Ukończył Wyższą Oficerską Szkołę Lotniczą w Dęblinie, zarządzanie i marketing na Politechnice Lubelskiej oraz studia podyplomowe z zakresu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nowy szef strażników podkreśla, że czuje dużą odpowiedzialność zarówno za realizację wytyczonych przez siebie celów, jak i swoich współpracowników. – Pierwszym celem jest redefinicja obowiązków całej formacji. To niezbędne dla prawidłowego wykonywania zadań spoczywających na strażnikach. Drugi cel to zmiana postrzegania strażników przez mieszkańców. Jestem przekonany, że przez poprawę jakości działań oraz bliższy kontakt z przedstawicielami mieszkańców (radnymi, zarządami osiedli) oraz samymi mieszkańcami, cel ten zostanie osiągnięty. Chcę, aby strażnicy wykonywali swoje obowiązki z zaangażowaniem oraz pełną świadomością roli, jaka mają do spełnienia. Mają egzekwować prawo w sposób stanowczy, ale kulturalny. Dalsze plany ujawnię w odpowiednim momencie – zapowiada Marek Lasek. Straż Miejska raczej nie cieszy się szczególnym uznaniem wśród mieszkańców. Komendant Lasek uważa, że na pewno nie będzie prowadził działań marketingowych, mających tylko na celu lepsze niż obecnie postrzeganie strażników przez olkuszan. – Wizerunek możemy poprawić codzienną pracą, niekoniecznie lubianą przez mieszkańców, ale niezbędną do utrzymania porządku w mieście. Powiedzmy sobie szczerze – straż miejska nie jest lubiana, gdyż sprawuje głównie funkcję porządkową. Jednocześnie bierze udział w wielu akcjach, służących np. edukacji młodzieży. Aktualnie przygotowujemy się do akcji „Bezpieczna droga do szkoły”. Czy któryś z rodziców, który jest zwolennikiem likwidacji straży wie o tym, że być może jego dziecko dzięki zaangażowaniu strażników pozna zasady bezpieczeństwa na drodze? A takich akcji jest więcej, np. „Bezpieczna woda” czy „Stop 18” – mówi Marek Lasek.
Niemniej, kiedy w sierpniu 1914 roku rozpoczęła się I wojna światowa, Hitler zgłosił się dobrowolnie do wojska. Był to definitywny koniec jego malarskiej kariery. Po I wojnie światowej Hitler wszedł na ścieżkę kariery politycznej. Przeszedł drogę „od zera” do kanclerza Rzeszy, którym został 30 stycznia 1933 roku.
W wakacje człowiek ma więcej czasu na rozmyślania. Jeśli ma. Czasem ma mniej. Do tej drugiej kategorii, obok kierowców autobusów, którzy muszą zastępować kolegów urlopujących gdzieś nad wodą i innych pracowników zastępczych, należą też publicyści i felietoniści. Gazety muszą się ukazywać codziennie, nawet gdyby wszyscy czytelnicy wyjechali na wczasy, na czele z rządem i parlamentem, gdyby polityka polska i światowa ogłosiła urlop, terroryści zrobili sobie przerwę w zamachach, słowem, gdyby nawet całkowicie i zupełnie nic się nie działo - to gazety musiałyby wychodzić. I ktoś te płachty papieru musiałby zapełniać. Kiedyś ten okres wakacyjno-urlopowy nazywano sezonem ogórkowym. Zazwyczaj dziurę wypełniały festiwale piosenki, polskiej, radzieckiej, żołnierskiej i sopockiej. Stąd wzięło się powiedzenie, że w sezonie nawet ogórek śpiewa. Trochę nam z tych czasów zostało, choć zmieniły się orientacje - zamiast radzieckiej, mamy piosenkę kresową, a zamiast żołnierskiej cygańską, czy też zgodnie z zasadami poprawności politycznej - romską. Są to zmiany w dobrym kierunku, bo osobiście wolę "Graj piękny Cyganie (Romie)" od "A on do wojska był przynależniony", a zamiast "Pust wsiegda budiet sołnce" wolę "O północy się zjawili jacyś dwa cywili" albo nawet "Czerwony pas". W każdym razie bez festiwali obejść się w sezonie nie sposób, ale festiwale nie wystarczają na zapełnienie gazet. Kiedyś pokazywały się w porze ogórkowej węże morskie, potwór z Loch Ness wychylał głowę z jeziora, pokazywał się yeti, łapano gigantyczne anakondy, Big Foot buszował w buszu, odkrywano nieznane cywilizacje, pokazywało się UFO, a w socjalizmie dodatkowo młodzież w czynie społecznym czyniła na polach żniwa i występował palący problem sznurka do snopowiązałki. Dziś nic z tych rzeczy. Trochę kosmici porobili kręgów w zbożu pod Toruniem i odlecieli na urlop na Aldebarana. I tyle. Trzeba siadać i pisać samemu, z głowy, czyli jak powiada moja żona (ale tylko o mnie) - z niczego. I tutaj zaczyna się poważny problem - co i jak pisać. Generalnie - zdradzam warsztatowe tajemnice specjalnie dla młodzieży, która marzy o zawodzie dziennikarskim, a tego jej nie powiedzą na żadnej uczelni - takie wakacyjne pisanie odbywa się na tematy, które poza sezonem nie mają szans. Pisze się o konieczności budowy kolejek wąskotorowych tam, gdzie nie ma miejsca na szerokotorowe. To temat, jaki kiedyś zaproponował Antoni Słonimski. Można pisać o roli stomatologów w projektowaniu kolejek zębatych, albo przeprowadzić w tej sprawie wywiad z dentystą, o ile, oczywiście, nie wyjechał na Malediwy. Jeden z ulubionych wakacyjnych tematów publicystycznych to udowadnianie wyższości ustroju demokratycznego nad niedemokratycznym. Ludzie, zamknięci w upał w murach miasta, piszą z rozpaczy o tym, że nie należy kraść mienia publicznego, bo przyzwoiciej jest zadowalać się prywatnym. Piszę o tym, że pokój jest dobry, a wojna jest zła. Że państwo powinno być uczciwe, w każdym razie uczciwsze od obywateli. Że w normalnym kraju potrzebna jest lewica, potrzebne jest centrum, prawica też jest potrzebna, tylko nie piszą, komu to wszystko jest potrzebne i do czego, bo w upał trudno zebrać myśli. Można w wakacje pisać o rzeczach, o których wstyd trochę pisać poza sezonem, a poza tym, kiedy kłębi się na łamach intelektualna burza w sprawach najważniejszych, o tym, czy SdPl poprze rząd Belki czy też nie poprze i co z tego wyniknie dla szewców i cholewkarzy na Dolnym Śląsku, albo co oznacza nominacja garbatego na stanowisko dyrektora departamentu prostowania kręgosłupów w Ministerstwie Zdrowia, to już na nic nie ma miejsca. Ale teraz, kiedy otwierają się wielkie możliwości i można sobie tematycznie pohulać, staje przed piszącymi - pamiętajcie o tym, drodzy Czytelnicy, otwierając gazetę w grajdole albo w górskiej kolibie - najtrudniejsza z trudnych decyzja. Jak pisać. Są w tej sprawie dwie szkoły. Jedni uważają, że trzeba się dostosować do urlopowych nastrojów i należy pisać wypoczynkowo, lekko, łatwo i przyjemnie. Utwierdzić czytelnika wypoczywającego w nastroju beztroski, poprawić mu dodatkowo humor, rozerwać, jakby gazeta to był powszechny kaowiec (dla młodszych: instruktor kulturalno-oświatowy) z dawnego FWP. Inni natomiast sądzą, że taki byczący się na trawie, nie zaganiany codziennymi obowiązkami czytelnik więcej zniesie i dlatego trzeba mu z powagą i solennością większą niż zwykle wykładać o deontologicznych aspektach istoty bytu w kontekście wyborów samorządowych na Podhalu. Ja osobiście jestem zwolennikiem tej drugiej szkoły. Latem należy pisać teksty trudne, a nawet trudniejsze niż zimą, żeby nie dopuścić do umysłowego rozleniwienia czytelników. Rozleniwiony czytelnik może się przerzucić na "SuperExpress" albo "Fakt", zaś podniecony intelektualnie wysiłkiem i sukcesem - Maniu, zdaje się, że zrozumiałem, chodzi o to, żeby się doskonalić w duchu europejskim - może wspiąć się wyżej i sięgnąć nawet po "Tygodnik Powszechny" albo "Wysokie Obcasy", dodatek dla najbardziej wyrafinowanych umysłów do "Gazety Wyborczej". Nie ja jeden jestem stanowczym orędownikiem utrudniania ludziom urlopów i niedopuszczania do praktykowania życia ułatwionego, które zwalczał jeszcze za sanacji Karol Irzykowski. Nawiasem mówiąc, "Pałubę" Irzykowskiego powinni poloniści zadawać uczniom jako lekturę wakacyjną. Najlepiej niech się dzieci uczą tego na pamięć. Będą lepiej przystosowane do udziału w życiu umysłowym elit. Moim marzeniem są wakacyjne teksty po gazetach o katastrofie ostatecznej, o upadku i klęsce, o gniciu i tyciu. O triumfie zła. O aspektach i projektach. O dopłatach rolników do Unii Europejskiej. O korzyściach, jakie dzieci mają z pedofilii. O pederastii jako ukoronowaniu demokracji przedstawicielskiej. O stosunkach i porachunkach. A o wszystkim solennie, poważnie, nawet ponuro. I tak wszyscy robią tego lata. I bardzo dobrze robią. A ja dalej będę pisał na luzie (jeśli Redaktor pozwoli), jakby to wcale nie były wakacje, tylko sam środek listopada. I znów ktoś do mnie zadzwoni do radia TOK FM, w którym mam stałą audycję (poniedziałki i piątki od 16 do 18), z Wrocławia i powie, że zaprenumerował "Dziennik", który do Wrocławia nie dociera, żeby mnie czytać. I będą czytać te wygłupy w Świnoujściu i Sopocie, a potem zrobią sobie z gazety kapelusz napoleoński, przyprawią czerwony nos na gumce, zatrąbią na papierowej trąbce pod Radą Ministrów albo pod Sejmem i wreszcie staniemy się normalnym, zdrowym społeczeństwem, które nie daje się zastraszyć polityczno-publicystycznym zombies. Bawcie się w wakacje i tak trzymać przez cały rok.
"a on do wojska był przynależniony a ona za nim płakała" piosenka; CYGAŃSKIE TABORY; Wserduszka dwapisz szukany tekst lub artystę; a.chrola ból, tylko ból zostawiłaś mi po sobi; Fender Heist; patty mow co kcerz; Mrokas styl; crack in the mirror; więcej

Piosenka, która sprawdzi się nie tylko w Dzień Dziecka. Temat przyjaźni jest ważny i uniwersalny, więc tę piosenkę możecie zaśpiewać i na co dzień i od święta. Zapraszamy do działu piosenek o dzieciach i dla dzieci!Ty jesteś kumplem moim, ja jestem kumplem Twoim i tak już zawsze będzie – na dobre i na złe. Gdy czasem mam zły humor, to wiem gdzie mam się udać, bo wspólne nasze drogi już dawno zbiegły Wiem już dziś, że w tej przyjaźni jest siła i że nic i nikt nie rozerwie jej. I Ty też to wiesz, w przyjaźni jest siła wielka tak, że nic nie pokona jej!…Daria DruzgałaPosłuchaj piosenki W przyjaźni tkwi siła

King Crimson powtórnie wszedł do studia – Wessex Sound Studios – po podpisaniu kontraktu płytowego z Island. Produkcją zajął się sam zespół i In the Court of the Crimson King, nagrany podczas sesji trwającej od 17 lipca do 20 sierpnia [12], ukazał się 10 października 1969. Russia is waging a disgraceful war on Ukraine. Stand With Ukraine! Artist: Maryla Rodowicz Polish Polish Gdy piosenka szła do wojska ✕ Ach czemu wiatr od świtu śpiewa, Dlaczegóż to po lasach nucą drzewa? Piosenka w długą drogę rusza raz i dwa! Piosenka przed komisją stanie, bo ma do wojska powołanie, do wojska powołanie wielkie ona ma! Tam za nią wezmą się lekarze I tam dopiero się okaże Czy wszystko jest na medal I czy wszystko gra? Przed nimi nic się nie ukryje Słuchają jak jej serce bije I marsz do woja! Kategoria A!REF: Gdy piosenka szła do wojska, To śpiewała cała Polska Bo piosenka szła do wojska Jak na pierwszy bal! Grały skrzydła samolotom, Nawet w czołgu śpiewał motor Na strzelanie szła z piechotą Cel i pal!Na służbie bywa dniem i nocą I żyję jej się śpiewająco. Jak gdyby w wojsku Już służyła nie od dziś. A na dworcu zamiast gorzko płakać Dziewczyna śpiewa do chłopaka Bo jak do wojska To z piosenką iść!REF: Gdy piosenka szła do wojska...Bo próżne wszelkie udawanie, Do wojska gdy się powołanie Do wojska powołanie wielkie gdy się ma Tak było i z piosenką Dziś starczy skinąć ręką Do wojska z końca świata, Też by szła i szła!REF: Gdy piosenka szła do wojska...Tak było i z piosenką Dziś starczy skinąć ręką Do wojska z końca świata, Też by szła i szła! I duma ją rozpiera, Że nawet sam generał Ją osobiście zna! ✕ Copyright: Writer(s): Katarzyna Gaertner, Jerzy Andrzej KleynyLyrics powered by by Add new translation Add new request Collections with "Gdy piosenka szła do..." Music Tales Read about music throughout history Draft refusal, when there was a military draft, was a serious crime. Był pobór do wojska. It wasn't abstract, there was a draft. Służba wojskowa jest obsługa przez jednostki lub grupy w armii lub innej milicji, czy jako wybranej pracy lub w wyniku przymusowego projektu (pobór do wojska) Military service is service by an individual or I znów nastały gorące dni – „stronami deszcze stronami pogoda” – i znów ze zgryźliwością godną dwóch tetryków jak co roku powtarzam, że gorzej od kobiety w spodniach wygląda tylko mężczyzna w spodniach. mój pogląd zawsze kładł się cieniem na podziwie, jakim całe życie darzę cywilizację brytyjską: oficer, który nosi spodnie do kolan, nie może budzić szacunku, więc nic dziwnego, że Wielka Brytania straciła propos oficerów: jednak bardziej od kwestii estetycznych zajmują mnie w tej chwili kwestie etyczne. Czytam prasę, słucham informacji w radiu, czasem nawet nastawiam telewizor i coraz bardziej dręczy mnie pytanie natury, rzekłbym, fundamentalnej: czy ja się jeszcze do czegoś przydam w nadchodzącej wojnie?Jestem w wieku, jak mawiają dowcipnisie, poborowym, czyli że takich jak ja prędzej cholera weźmie niż armia. Zwłaszcza że na zdrowiu podupadam. Ale z drugiej strony, w przeciwieństwie do takiej, na przykład, Marii Peszek, chciałbym spełnić patriotyczny obowiązek. Jeśli nie na pierwszej linii frontu i do krwi ostatniej, to bodaj gdzieś w sztabie. W niezapomnianym wodewilu Królowa przedmieścia występuje pisarz gminny Majcherek; może ja mógłbym zostać pisarzem – sztabowym? Do tego chyba nie trzeba być sztabskapitanem, szczególnie że – jak pisał klasyk – skoro Boga nie ma, to cóż ze mnie za sztabskapitan…Z Bogiem czy bez Boga, muszę w tym miejscu ze wstydem wyznać, że nie mam żadnego stopnia wojskowego. Grzechy młodości. Gdy jakieś pięćdziesiąt lat temu zaczynałem rozmyślać nad swoją przyszłością, pod uwagę brałem nie tyle to, kim chcę zostać, ile to, czy zostanie kimkolwiek będzie się wiązać z koniecznością odbycia służby wojskowej. Nie mówimy o zasadniczej służbie wojskowej, zasadniczo wonczas dwuletniej (w marynarce trzyletniej); mówimy o rocznym przeszkoleniu wojskowym, jakiemu w mojej ojczyźnie, Polsce Ludowej, podlegali absolwenci studiów wyższych (bodaj z wyjątkiem seminariów, ale perspektywy przyjęcia stanu kapłańskiego nie brałem pod uwagę, poza tym gdy pogarszały się stosunki państwo-Kościół, również klerycy szli w kamasze). Gdy przyszedłem na świat, moi rodzice trochę się zmartwili: chcieli mieć dziecko, a urodził im się mól książkowy. Po parunastu latach było już mniej więcej jasne, że jedyną formą aktywności, jaką przejawiam, jest czytanie książek oraz wszelkich powierzchni pokrytych literami. Nic więc dziwnego, że próby nakłonienia mnie do podjęcia po maturze studiów medycznych (marzenie matki), studiów prawniczych (marzenie ojca) lub jakichkolwiek innych studiów, dających zawód i zapewniających jakąś pozycję w życiu, spełzły na niczym. Pragnąłem studiować filologię polską, albowiem jak Jorge Luis Borges – jeden z mych faworytnych autorów – wyobrażałem sobie raj jako dziś żyję w raju… Ale filologiem nie zostałem, przynajmniej w tym sensie, że nie mam stosownych papierów. Bo filologów też brali do wojska, a ja cierpiałem na ostrą antymilitarną fobię, której zresztą nie towarzyszył ideowy pacyfizm. W przystępie rozpaczy skorzystałem z furtki, jaka nieoczekiwanie się przede mną otworzyła na parę miesięcy przed maturą. Okazało się, że istnieje twór pod nazwą Wydział Wiedzy o Teatrze, dopiero co otwarty w Szkole PWST nie obowiązywało roczne przeszkolenie wojskowe – załatwił to chyba rektor Łomnicki, który jak wiadomo był zarazem wysokim funkcjonariuszem rządzącej partii, więc miał wpływy. Nie mogło mi się trafić nic tak, ale czy w moim owładniętym przez literaturę świecie było jakieś miejsce na teatr? Owszem, jako nastolatek interesowałem się teatrem nieporównanie bardziej niż obecnie. Chodziłem do teatru dwa-trzy razy w miesiącu, co tydzień czytałem recenzje w „Kulturze”, „Literaturze”, „Życiu Literackim”, a co dwa tygodnie kupowałem „Teatr”, który z taką właśnie częstotliwością się wtedy ukazywał. Mogłem był uznać się za człowieka jako tako z teatrem obytego, zwłaszcza że i w domu rodzinnym teatr budził znaczne zainteresowanie. Pozostawała tylko jedna kwestia: czy tego obycia wystarczy, żeby dostać się na WoT, który był wtedy modny i oblężony – w 1978 roku wraz ze mną na siedemnaście miejsc usiłowało się dostać prawie dwieście się i nawet specjalnie nie żałuję, choć fachu żadnego ze studiów nie wyniosłem (bo cóż ja umiem, cóż ja wiem w porównaniu z pierwszą z brzegu teatrolożką, już nie wspominając o dramaturżce tak uczonej, jak pani AJ). Studia uczyniły też ze mnie człowieka nader nieokreślonego w sensie przynależności wojskowej, co w perspektywie nadchodzącej wojny stanowi, jako się rzekło, wojskowe – koedukacyjne – mieliśmy nad drugim i trzecim roku, w czwartki od dziewiątej do czternastej. Odbywaliśmy je wspólnie z równoległą grupą z wydziału aktorskiego, tak że mogę dziś mówić, iż na przykład Hania Śleszyńska jest moją koleżanką z wojska. Uczyli nas oficerowie z demobilu, kapitanowie, majorzy i pułkownicy – jeden z nich, pułkownik Bortkiewicz, został komisarzem wojskowym PWST po wprowadzeniu stanu wojennego. Na zajęciach rysowaliśmy jakieś mapy, analizowaliśmy strategię i taktykę wyimaginowanych kampanii, poznawaliśmy zasady udzielania pierwszej pomocy oraz ćwiczyliśmy zachowanie na wypadek ataku atomowego – dostałem dwóję, bo nie potrafiłem założyć maski gazowej. Sporo czasu przeznaczone było na ochronę dzieł sztuki podczas działań wojennych. Pamiętam dyskusję na temat ratowania obrazów z Muzeum Narodowego, a zwłaszcza dylematy związane z dziełami o ponadnormatywnych wymiarach – np. jak i gdzie ukryć Bitwę pod Grunwaldem. W efekcie szkolenia wszyscy dostaliśmy zaliczenie ze stopniem (ale nie wojskowym, niestety), a chłopaków przeniesiono do rezerwy z przydziałem: Obrona Cywilna. Koledzy aktorzy chyba nawet nie zagrali w wojennym filmie, bo przestano takowe kręcić…Jeśli nie liczyć stanu wojennego, przeżyliśmy potem trzydzieści parę lat w pokoju, urządzając się lepiej czy gorzej. Spośród moich towarzyszy i towarzyszek broni część rozpierzchła się po świecie i nie znam ich losów, ale na przykład dokonania Hanki Śleszyńskiej są powszechnie znane; Mariusz Pilawski, zwany Borysem, ma swój teatr w łódzkiej manufakturze, a Wojtek Adamczyk – Ranczo w publicznej telewizji; co do mnie, to mogę za Igą Cembrzyńską powtórzyć: „A ja mam swój intymny mały świat…”.Czy okażemy się potrzebni, gdy „Polska da nam rozkaz”, jak na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu śpiewał Adam Zwierz? Na pewno zameldujemy się na pierwsze wezwanie. Przecież ktoś te płótna Matejki musi zwinąć w rulon i gdzieś schować.
Price 79 PLN Pages 136 On-sale Date 2011 Indicia / Colophon Publisher Wydawnictwo Ongrys Brand Wydawnictwo Ongrys ISBN 978-83-61596-17-2 Barcode
Forum > Hyde Park V > A ón do wojska był przynależniony, a óna za nim płakała. głupek -- Szatkuś to cipka ale całkiem sympatyczna No cóż, nie oszukujmy się. Nasza armia nie posiada dla mnie odpowiedniego stanowiska. Więc ja odpadam. -- "Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga. Co za dupki powyżej. Mimo wieku mam kartę mobilizacyjną, wiem nawet gdzie pójdę i w razie czego z przyjemnością po to żeby tych migających się się, rurkowców i innych niezdolnych przeczołgać (chociaż w dzisiejszych czasach raczej się nie da).A pójdę nie z racji obrony ojczyzny (bo mi to zwisa), tylko żeby postrzelać, pobawić się poważnymi zabawkami, odświeżyć to co zostało zabite przez gry komputerowe (czyli instynkt samozachowawczy, zdrowy rozsądek i myślenie).A ci co nie chcą iść - jest milion sposobów, żeby się wymigać, może lepiej, żeby was tam nie było. -- Żyje się raz a potem straszy … Prowadzę działalność, płacę podatki, żeby wojsko miało się za co mnie wezmą, to kto na to zarobi? Nie, no. Pytam przewrotnie, to akurat mam w zarobi na moją działkę z domkiem, gdy w trakcie moich ćwiczeń będą mi przepadać milionowe zlecenia? A już poważniej - jak połączyć prowadzenie mikroprzedsiębiorstwa, gdzie sam odpowiadam za wykonanie roboty - a więc zysk, z którego się utrzymuję - z dwutygodniową zabawą na poligonie? Nie bawi mnie jakiś śmieszny żołd, jeśli nawet będzie. Nie bawią mnie zwolnienia i inna papierologia. Pracuję, by przeżyć, i nie mam ludzi, którzy mnie na moim stanowisku zastąpią, choćby na dwa tygodnie, jeśli to będzie "wysoki sezon". Nie jestem etatowcem, problemy szefa są moimi problemami. Na codzień nie narzekam, ale co w razie wezwania? Zaręczam, że Ojczyznę szanuję i będę jej bronił, ale w razie braku W mam gryźć trawę? -- Bób Koper Włoszczyzna :chris_f z tym instynktem powiedz to na przeszkoleniu. W życiu nie dostaniesz broni -- Pół żartem, pół litra. Jeśli szukasz czegoś mądrego, to nie szukaj w tym poście. Student WPiA - Wydziału Pijaństwa i Alkoholizmu Nasze małe chłopczyki dorosły i będą zabijać ludzi... Ach jak męsko Osobiście wolę rurkowców, niż troglodytów garnących się do bitki. Jest cień szansy, że ci pierwsi jeszcze dorosną...Jak będą mi chcieli kogokolwiek z rodziny wysłać na wojnę, to osobiście ich poprzemycam za granicę. Nie będą mi chłopaki przelewali swoją i nie swoją krew, bo jakimś opasłym chamom bez szkoły z Wiejskiej się tak podoba. :maciej1988 W razie braku "W" stracisz pewną część zarobków; natomiast w razie "W" Twój domek zostanie ograbiony i zapewne podpalony, Twoja działeczka zostanie rozjechana gąsienicami obcych czołgów, a Twoi bliscy zostaną (tu nie chcę przesadzić z drastycznością przekazu) a następnie rozstrzelani i jeśli ktoś z wrogów będzie miał czas i ochotę to pochowa ich na działeczce. Brutalne, prawda? Ale tak wygląda wojna. Zatem warto bronić się, czy nie? -- "Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga. Jak pokazuje historia dużo bardziej warto dać się internować w Rumunii albo uciec bezpośrednio do Paryża lub Londynu -- Ragazza non dire a mia madre che io moriro questa sera, ma dille che vado in montagna e che tornero a primavera. :aszika Skoro wolisz rurkowców, to czemu do diaska nawiedzasz ten portal swoimi przemyśleniami. Poszukaj może takiego dla rurkowców. Po Edycie. Może tam Ci się poszczęści i znajdziesz kogoś, kto będzie w stanie z Tobą wytrzymać. Ostatnio edytowany: 2015-03-11 19:48:41 -- "Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga. :tynf ooo, to nie Ty byłeś rycerzem (czyt. zakutym łbem) wszystkich, którzy wrzucają tu przeróżne paści? Nie Ty krzyczałeś, że wszyscy mają prawo się wypowiadać? A teraz mnie wyrzucasz? Podwójne standardy zawsze w modzie...W ogóle nie wiem czemu akurat Ty się oburzasz. Jak napisałeś, dla Ciebie stanowiska w wojsku nie ma. Wiejskich filozofów tam nie potrzebują, bo tacy nawet do obierania kartofli się nie co do ludzi, którzy nie mieli szczęścia znaleźć kogoś, kto z nimi wytrzymuje, to coś dużo czasu spędzasz na tym portalu. Ja muszę wolny czas dzielić jeszcze z rodziną. Nie warto umierać dla jakiejkolwiek idei i/lub religii. -- .../Edytowanie postów jest dla mięczaków! :aszika Ależ nie zabraniam Ci wypowiedzi, to wolny portal wolnych ludzi. Sama napisałaś, że preferujesz facetów w rurkach, więc zasugerowałem byś niezbyt pośpiesznie aczkolwiek stanowczo oddaliła się w takie miejsce, gdzie przedmiot swego pożądania będziesz miała szansę spotkać. -- "Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga. :tynf wiem, że z czytaniem ze zrozumieniem u Ciebie nietęgo, ale spróbuj przeczytać moją wypowiedź jeszcze raz. Następnie niezbyt pośpiesznie aczkolwiek stanowczo oddal się w kierunku ściany i uderz w nią głową. Czynność proszę powtarzać. Do skutku. :aszika "Nasze małe chłopczyki dorosły i będą zabijać ludzi... Ach jak męsko Osobiście wolę rurkowców, niż troglodytów garnących się do bitki. Jest cień szansy, że ci pierwsi jeszcze dorosną..."Czyżbym w jakikolwiek sposób przeinaczył Twoje ukryte pragnienia dotyczące rurkowców? Ostatnio edytowany: 2015-03-11 20:16:08 -- "Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga. Mam jakiś dzień dobroci dla niepełnosprytnych, więc wytłumaczę. Nie lubię cebuli. Czosnku wręcz nie znoszę. Wolę cebulę od czosnku. Czy to znaczy, że uwielbiam i pragnę cebulę? Wyjedź w Bieszczady na miesiąc, zastanów się dobrze i daj mi odpowiedź. Będę tęsknić. Śmichy chichy, ale weźmy taką Szwajcarię. Tam każdy przechodzi przeszkolenie wojskowe i jakoś to nie jest akurat w naszej pozycji geograficznej i geopolitycznej nie możemy sobie pozwolić na brak armii. -- :miss_cappuccino no to wprowadźmy legalne niewolnictwo, za wolnych zostawiając tylko 10% obecnie najbogatszych. Rozumiem, że będziesz wolała się oficjalnie uprzedmiotowić niż ryzykować życiem? -- Zachowaj mnie Panie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Św. Tomasz z Akwinu cześć stary dziadu! Kopę lat. Biorą biorą. Mi przydział zmienili 2 miechy temu i czekam teraz na jakieś wezwanie zacierając rączki -- :aszika Już jutro byś tęskniła; jako człowiek odpowiedzialny, nie mogę sprawiać czytelnikom takiego zawodu. -- "Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga. :bbirdy chcesz wprowadzac cos, co juz zostalo wprowadzone? -- Tango Alpha Xray Alpha Tango India Oscar November India Sierra Tango Hotel Echo Foxtrot Tango jak wezwą na 4-5 dni to mogę iść pobiegać, ale jeśli dłużej to oznacza dla mnie utratę wszystkich kontraktów i bankructwo. Zobaczymy co będzie. Z tego co na razie wyczytałem, to wojsko nic nie wie o tym pomyśle i nie ma środków na takie ćwiczenia. Bo one, wg ustaw, trwają najmniej miesiąc. Burdel, znaczy się, za przeproszeniem, zaproponujemy w tej wojnie. Ostatnio edytowany: 2015-03-11 21:13:56 :capa a to druga sprawa... ale jak się pieniądze znajdą w budżecie to i na ćwiczenia się znajdą... -- :bbirdy to co napisałeś to jest czysta spekulacja i spora abstrakcja - ciężko się jest do tego ustosunkować. Walka dla mnie jest ostatecznością. Jeśli nie można wyjechać, a życie jest nieznośne do tego stopnia, że śmierć jest wybawieniem to oki. W każdym innym przypadku życie ma większą wartość niż cokolwiek innego. -- .../Edytowanie postów jest dla mięczaków! Tak na oko, to rozmawiamy o ogromnych sumach. Jak dla mnie przeforsowali rozwiązanie na ciężkie szkolonko i już cywil na froncie.:miss_cappuccino Możliwość takiego spojrzenia na świat okupiliśmy II wojną światową. Ktoś musi pilnować porządku. :capa ja tam nie wiem, ale II wojna światowa była chyba w dużej mierze z tego, że ludzię chcieli umierać i zabijać za głupawą ideę -- "Raz się żyje! Na szczęście..." :gogosiek Ale współczesny pokój w naszej cywilizacji jest oparty o wnioski z tej wojny Forum > Hyde Park V > A ón do wojska był przynależniony, a óna za nim płakała. Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj
ikRn68.
  • mmk2kj24j5.pages.dev/80
  • mmk2kj24j5.pages.dev/92
  • mmk2kj24j5.pages.dev/90
  • mmk2kj24j5.pages.dev/47
  • mmk2kj24j5.pages.dev/88
  • mmk2kj24j5.pages.dev/16
  • mmk2kj24j5.pages.dev/19
  • mmk2kj24j5.pages.dev/23
  • a on do wojska był przynależniony piosenka